Zabytki – to stare obiekty, o określonym stylu w sztuce budowlanej, spełniające obecnie zupełnie inne funkcje niż przed laty. Obiekty te zbudowane były przez kogoś, dla kogoś określonego i kochanego przez ofiarodawcę. Bogaci panowie budowali dla swych ukochanych zamki obronne, pałace, dworki lub wielkie dworzyska, aby ich wybranki czuły się w nich bezpiecznie i zasobnie w otaczającym je przepychu. W budowlach tych czuły się szczęśliwe od pierwszej chwili, a czasem wręcz odwrotnie. Zdarzało się, że w zimnych wielkich salonach pałaców, kobiety usychały z tęsknoty za żarem miłości, który by ogrzał ich skostniałe ciała i poruszył zdrętwiałe dusze. Znane powszechnie powiedzenie: „gdyby ściany mogły mówić”, sprawdzało się w życiu wielokrotnie, szczególnie w sensie negatywnym.
Tragiczne, burzliwe wręcz losy mieszkańców na terenie dzisiejszych tzw. zabytków odbiły się na ścianach i przylgnęły do nich na wiele, wiele lat. Silne emocje zarówno dobre jak i złe, przylepiają się do ścian domostw tworząc tzw. aurę,
dostrzeganą przez ludzi o szczególnej wrażliwości, np. jasnowidzących czy radiestetów. Straszące zamki, białe damy snujące się nocą po pałacach, to nic innego jak echo niezwykłych wydarzeń z przeszłości.
Zdarza się, że dusza wyrwana nagle z ciała błąka się po domu, strzeże go i nie dopuszcza do niego różnego rodzaju intruzów. Jak wiemy z opowiadań czy z literatury, był to ciekawy motyw niejednej
książki czy filmu, w których niedowiarki doświadczają na sobie zdarzeń z dawnych czasów. Jest wiele ruin na terenie naszego kraju. Smutny to widok i zmuszający do myślenia. Kiedy patrzymy na nie, przychodzi nam do głowy pytanie: – kto tu mieszkał, kto ten obiekt budował i dla kogo?
Jakie tragedie rozegrały się w czasie ich istnienia?
Ciekawe jest również to, co dobrego przeżyli mieszkańcy tych ruin?
Wszystko na świecie ma początek i koniec, wzloty i upadki. Po latach rozkwitu i świetności następuje załamanie, upadek, a w końcu wszystko zamienia się w ruinę budowlaną. W najlepszym wypadku obiekt zmieniał właściciela, nie zawsze jednak z korzyścią dla budowli. Zdarza się też tak, jak w Zamku Książ, gdy kat Europy zarządził dostosowanie zamku do potrzeb swojej militarnej kwatery. Żadna książka nie opisze, co działo się w sercu księżnej Daisy, kiedy prowadzono przebudowę jej ulubionego zamku. Było to okaleczenie tej pięknej i dumnej budowli wzniesionej na skale. Otoczony parkami, w których księżna z upodobaniem sadziła drzewa, ulubione rododendrony,
różne krzewy ozdobne, aby jej goście mogli je podziwiać przechadzając się po alejach. Nigdy już zamek nie osiągnął dawnej świetności, jaką miał za jej życia, choć obecni zarządzający bardzo się starają. Zwiedzając go dzisiaj, można dostrzec smutek w kątach sal, smętny widok pachnących dymem kominków, pozbierane do sal szczątki dawnego wyposażenia z różnych etapów życia właścicieli.
Duchy z przeszłości jakby nie pozwalały na całkowitą odnowę, co znamy ze współczesnych dziejów, choćby nieudane sprzedaże różnych obiektów, dla ratowania tego co zostało z przeszłości.
Stare budowle popadają w ruinę, bo straciły kogoś kochającego całym sercem, dbającego o każdy kąt i zaułek, kto je opuścił na zawsze.
Straciły kogoś, kto sadził drzewa, krzewy ozdobne, kwiaty na klombach wokół budynków, żeby było przyjemnie odpoczywać, bawić się i cieszyć ich widokiem. Jest w naszym kraju wiele zabytków, na przykład pozostałości po działaniach II wojny światowej. To podziemne korytarze w naszych górach, do końca jeszcze niezbadane i nieodkryte. Widok wybetonowanych sztolni czy korytarzy, przyprawia o gęsią skórkę. Takie korytarze po renowacji udostępniono zwiedzającym jako atrakcję turystyczną. Budzą mieszane uczucia, jeśli chodzi o ich atrakcyjność.
Dla historyków mają szczególne znaczenie.
Dla wielu jest to miejsce cierpień i śmierci setek więźniów z pobliskich obozów koncentracyjnych, którzy tam pracowali.
Zostawili tam swoje łzy, krew i pot.
Na każdym kamieniu pozostawili ślady swoich rąk i okaleczonych stóp. Jeśli ktoś naprawdę chce takie miejsca zobaczyć, musi to robić z wielkim szacunkiem, powagą i modlitwą w sercu za tych, którym przyszło w takich okolicznościach pożegnać się z życiem.
Trzeba oddać cześć ich pamięci.
Najsmutniejsze jest to, że nie wiedzieli, po co to robią, choć wiedzieli, kto im kazał i kto ich katował. Wrażliwcy są pewni, że ściany tych lochów jeszcze pamiętają tamte czasy. Gdyby można wyświetlić na ścianie tamte obrazy.
A może jednak nie trzeba tego robić?
Wszak przykro byłoby patrzeć na cierpienia, katorgi, bezsilność i beznadziejność ich położenia. Takich miejsc nie należy dotykać, czy zabierać czegokolwiek na pamiątkę. To są muzea łez, bólu i przelanej krwi, zaschniętej na kamieniach, deptanych dziś przez amatorów wycieczkowych sensacji. Co bardziej wrażliwi, po takiej wycieczce nie mogą jeść ani spać. Jedni modlą się, inni dyskutują namiętnie lub nie mówią wcale, zadumani.
Szczególnymi zabytkami na terenie Wałbrzycha są zamknięte kopalnie. Jedną z nich zaadaptowano na Centrum Nauki, Kultury i Sztuki Stara Kopalnia. Warto zapoznać się z jego działalnością.
Może ktoś, kiedyś opisze, co się działo w tych wyrobiskach węglowych na przestrzeni ostatnich lat i dużo, dużo wcześniej przed znanymi nam przemianami społecznymi. Wielu górników traciło tam życie, nie spodziewając się tego, co ich czeka na szychcie. Wielu ciał nie odnaleziono w akcjach ratowniczych. Z konieczności na zawsze pochłonęła ich ziemia. Możemy sobie wyobrazić, ile słów padło tam pod ziemią, gdzie słońce nigdy nie zagląda.
Ile ludzkich marzeń przepadło bezpowrotnie.
Najliczniejszymi zabytkami są stare kamienice, w których urodziło się i wychowało niejedno pokolenie Polaków.
Niektóre z nich posiadają jeszcze zabytkowe drzwi określające, jaki rzemieślnik w nich kiedyś mieszkał. Zabytkowe są też okna i dekoracje na fasadach, wskazujące na zamożność i status społeczny mieszkańców. Obecni mieszkańcy najczęściej nie zdają sobie sprawy z tego, co się w takim domu kiedyś działo, i że po nich też zostanie jakiś ślad.
Niewątpliwie są to domy, w których było i jest życie.
Bo dom to nie tylko budowla, to przede wszystkim miejsce, gdzie istota ludzka rodzi się, dojrzewa, wydaje owoce i odchodzi z nadzieją, że jej scheda będzie dalej pod dobrą opieką. Stare domy pamiętają tak wiele, że trudno to sobie wyobrazić. Po wprowadzeniu się do takiego mieszkania, należy je gruntownie odświeżyć, zmyć pamięć ze ścian.
Patrząc na cały świat, to co krok to zabytek, wszak nasza planeta zamieszkana jest od tysięcy lat. Każdy gdzieś mieszkał, tworzył, budował sobie gniazdko do życia i rozmnażania się.
W nowych blokach również zostawiamy swoje ślady, emocje dobre i złe, a za wiele, wiele lat, nasze wieżowce, mrówkowce i inne budowle, też będą zabytkami.
Jeśli jeszcze trwać będą.
O czym będą myśleć nasi potomni – czy wspomną o minionych czasach?
Wszystko przemija z wiatrem czasu.
Pozdrawiam Teresa W.