Najpopularniejsze określenia dotyczące słowa niebo – to: Rajski Ogród, błękit, niebiosa, sfera, kopuła nieba, łono Abrahama, kraina wiecznego szczęścia, niebiosa, lub po prostu niebo.
Niebo – to ogromny ekran wszechświata, na którym wyświetlane są obrazy tworzone przez chmury poruszane ruchem powietrza. Często układ chmur przypomina ludzką twarz, skrzydła anioła, lub coś innego, co tylko może odczytać ludzka wyobraźnia. Kto lubi wcześnie wstawać może zobaczyć poranne zorze. Zorze zachodzącego słońca służyły ludziom do określania typu pogody w dniu następnym. Czerwony kolor oznaczał wietrzną pogodę następnego dnia. Na północnej półkuli pojawiają się zorze polarne, zachwycające i jednocześnie budzące grozę w sercach ludzi.
Oprócz chmur i powietrza na niebie króluje Słońce – nasz przyjaciel ogrzewacz wszystkiego co istnieje na ziemi.
Jest jeszcze Księżyc – szpieg nocny – regulator przypływów i odpływów, bez którego byłby wielki nieporządek na ziemi.
Bywają też groźne zjawiska na niebie, kiedy nadciąga burza w towarzystwie błyskawic i grzmotów. Wtedy każde stworzenie duże czy małe szuka na ten czas schronienia. Powiedzenie ludowe mówi, że po burzy pojawia się słońce, które osusza co tylko może. Wprowadza w dobry nastrój i obiecuje spokój na ziemi przy pomocy tęczy.
Na tle nieba fruwa niezliczona ilość ptactwa wszelkiego rodzaju, a także sztuczne latające ptaki nazwane samolotami. Pozostawiają za sobą białe smugi, które rozpływają się po pewnym czasie.
Te ślady na nieboskłonie, Agnieszka Osiecka nazywała ścieżkami do nieba. Pewnego dnia odeszła po jednej z nich w zaświaty, na odpoczynek wieczny. Teraz opiekuje się poetami, dodając im natchnienia potrzebnego do tworzenia dzieł niepowtarzalnych.
Popularne powiedzonka o niebie:
– baju, baju – będziesz w raju.
– bez ludzi i raj się znudzi.
– dla chleba, nie dla nieba.
– dla chleba, nie dla nieba chce być księdzem.
– jednego słońca dość na niebie.
– kawałek chleba nie spadnie z nieba – pracować nań trzeba.
– kto chce nieba, cierpieć trzeba, a kto chce chleba, pracować trzeba.
Polskie przysłowia o niebie:
– Chcesz się dostać do nieba, nie żałuj biednym chleba.
– Komu się nie chce do nieba, tego gwałtem pchać nie trzeba.
– Kto leniwie do nieba idzie, nierychło zajdzie.
– Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.
– Z nieba nic samo nie spadnie.
Dziura
Spora grupka Aniołów spaceruje po świetlistym niebie. Rozmawiają o wszystkim i o niczym, w sposób niekoniecznie anielski. Wokół nich różowe obłoczki obejmują pieszczotliwie ich bose stopy, zastępując hałaśliwe obuwie. Tęczowe niebo nasycone ciepłymi kolorami, otula pasmami światła ich pulchne kształty. Zamiast sprzątać niebo, zasłonili się niebieską chmurką, unikając spojrzeń Wszechmogącego.
Nagle jeden z nich przyklęknął, pochylił się i woła głosem nieco przestraszonym:
– Ojej! Chodźcie tu, popatrzcie, czy widzicie to samo, co ja?!
Ta dziura ozonowa nad Azją znowu się powiększyła od wczorajszego poranka, widać już wyspę Bali i prawie całą Indonezję!
– Ojej! Ile tu ciekawych rzeczy do obejrzenia!
Zaczęli mówić jeden przez drugiego i zrobiło się gwarno.
– Co ty powiesz! To chyba dla nas lepiej, jak więcej widać, co na ziemi się dzieje, choć Szef jest bardzo z tego niezadowolony i ciągle nam przypomina, że to nieładnie tak podglądać śmiertelników.
– Mój Aniele, zapomnij się choć na chwilkę i popatrz na te cudowne plaże skąpane w słońcu, ile tu ludzi leży i nie czuje, co się dzieje z ich ciałami… Nie widzą tego, co my, a szkoda, bo ich ciała parują i wysuszają się, jak skwarki na niebiańskiej patelni.
– Nie wiedzą, co ich czeka przez to opalanie nagich ciał bez opamiętania.
– To wszystko przez te ich stroje.
– Co? Dziura ozonowa czy wysuszanie kobiecych skórek?
– Nie udawaj, że nie wiesz, o co mi chodzi. Oczywiście, że przez stroje, coraz bardziej skąpe, aż do bólu poparzeń promieniami słońca, miejsc szczególnie delikatnych i wrażliwych, do których słońce nie powinno dochodzić.
– Ciekawe, jak te skrawki materiałów trzymają się na ich osmalonych ciałach, widzę same sznurki i kropeczki… czy może trójkąciki?
– Ty, użyj swojej wyobraźni, te kropeczki to miseczki na biustach, a trójkąty to majteczki, chyba jesteś już krótkowidzem, mój mały Aniołku.
– Jestem mały, ale noszę łuk ze strzałami nasączonymi lubczykiem i w każdej chwili mogę ugodzić nimi jakąś parę, aby miała się ku sobie bez względu na wiek i tuszę. O! Ten typ na zielono-białym kocu w kratkę bardzo mi się podoba, leży sobie w stringach do góry brzuchem z kapeluszem słomianym na twarzy i udaje, że nie podgląda dziewcząt w pobliżu.
Cha! Cha! Cha! – zaśmiał się tak serdecznie, że aż podskakiwał mu różowy tłuściutki brzuszek.
– Nie śmiej się, Amorku, tylko uważaj, bo ci strzał zabraknie i nie nachylaj się zbytnio nad tą dziurą, możesz spaść prosto na damy w stroju toples. A to już byłaby wielka heca i kłopot dla Szefa. Usiądź lepiej na błękitnej chmurce i zrób siusiu na golasy dla ochłody.
Zachichotał jeden z Aniołków, trzęsąc złocistymi lokami na głowie.
– A ty, niebieskooki, zrób trochę ruchu w powietrzu swoimi skrzydłami, cały dzień się obijasz, sam już nie wiem, dlaczego przezywają cię Zefirkiem, a tam w dole ludzie duszą się od tego gorąca, że aż do na nas dochodzi
nieznośny zapach rozpalonych torsów.
– O, torsy to niektórzy mają niezłe. Nie lubię tylko tych zbytnio owłosionych, bo przypominają mi małpy w dżungli.
Skrzywił się i popatrzył w stronę chmury – niebiańskiej zasłony.
– Nie patrz na mężczyzn, tylko na panie. Leżą sobie wydepilowane nie tylko w miejscach odsłoniętych. Ciekawe, jak i po co one to robią, nigdy nie udało mi się ich podejrzeć.
– Przestań dociekać, zapomniałeś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Uważaj! Zaraz spadniesz, a my nie mamy Jakubowej drabiny do nieba.
– Spoko! Uważam, uważam, tylko ten złotowłosy pokręcony Anioł wierci się koło mnie niemiłosiernie i wpatruje się w jakąś blondynkę, o której opowiadają słone dowcipy.
– Nic nie słyszę. Ciągle jestem ogłuszony od porządkowania grzmotów na niebie.
– To i dobrze, bo czasami są nie do słuchania, tylko do patrzenia.
Nie zauważyli, że Wszechmogący wychyla głowę zza chmury i obserwuje przez wieczystą chwilkę poczynania swoich podopiecznych z bardzo srogą miną.
– A wy co tu robicie, moje Aniołki? Podglądania wam się zachciało? Nie widzicie tego bałaganu na niebie?
Chmury łażą po nieboskłonie bez składu i ładu, gromy i błyskawice nie chodzą parami, wiatr hula po świecie, jak mu się podoba. Zamiata wszystko nie w tę stronę, co trzeba. Nie wspomnę już o opadach deszczu, potrzebnych dla spragnionej ziemi. Nie widzicie, że na drugiej półkuli rozanielone gwiazdy mrugają bezwstydnie do księżyca?
Do roboty Aniołki i to już, w tej chwili. Ludźmi sam się zajmę w odpowiednim dla nich momencie. Do was należy ład i porządek na niebie. Czy ciągle muszę o tym przypominać i pilnować was, jak ziemskie dzieci?
Mówił do nich głosem gromkim, jakim tylko może, uśmiechając się do siebie samego.
– Kocham was przecież, jak każde swoje dzieło na niebie i ziemi. Jestem niezwykle wyrozumiały, ale co za dużo, to niezdrowo, nawet dla istot niebiańskich.
Aniołki rozbiegły się do swoich zajęć, a Wszechmogący patrzy na dziurę w niebie, nazwaną przez ludzi ozonową i myśli:
– Muszę coś zrobić z tą dziurą, bo mi się pochorują ziemskie niebożęta na różne brzydkie choróbska, chociaż sami do tego doprowadzili, niecnoty, swoją bezmyślnością. Dałem każdemu tyle rozumu i wolnej nieprzymuszonej woli, a oni i tak grzeszą głupotą lub nieświadomością. Dobrze wiedzą, że i tak im wszystko wybaczę, oprócz głupoty oczywiście.
Westchnął ze smutkiem w oczach i poszedł w stronę rajskiego ogrodu.
Życzmy sobie dobrego samopoczucia, jak w siódmym niebie.
Pozdrawiam Teresa W.