Listopad to możny Pan, bogatej w kolory pięknej Pani Jesieni.
Kiedy wkracza w swój czas na jej terytorium, władczy Pan rozkazuje drzewom pozbyć się wszystkich żółtych liści.
Nie wszystkie drzewa i krzewy go słuchają. Oportuniści twierdzą, że jeszcze mają na to czas lub wolą mieć na głowie zielone czupryny. W złości możny Pan zaprasza do siebie wiatry, które robią z nimi porządek. Kto ma władzę ten rządzi i basta.
Listopad trzyma w zanadrzu 30 dni ważnych i mniej ważnych pod każdym względem. Już 1 dnia zaprasza do modlitwy za pomyślność całego świata – Wszystkich Świętych na ziemi i w niebie. Natomiast 2 dnia zwanego Dniem Zadusznym wyciska na cmentarzach łezki ze wspomnień o tych, którzy odeszli do innego świata.
11 dzień to Narodowe Święto Niepodległości naszej ojczyzny. Kto mieni się patriotą, ten z czcią obchodzi to święto razem z rodziną, opowiadając wnukom o dawnych czasach zniewolenia naszej ojczyzny, ku pamięci. Tego samego 11 dnia obchodzi swoje imieniny Marcin.
W kalendarzu polskim J. Szczypka czytamy opowieści, które stały się legendą:
Podobno święty Marcin, mąż niezwykłej skromności, ukrył się był wśród gęsi, kiedy go chciano wybrać na papieża. Podobno później, przyjąwszy jednak tę godność, poważył się na czyn jeszcze dziwniejszy: w czasie głodu kazał po prostu piec gęsi, którym stary Rzym, pamiętając o swym ocaleniu, od dawna przyznawał status heroin. …..
W każdym razie dawna Polska musiała „na Marcina” mieć zawsze pieczoną gęsinę na półmiskach. …. Czasem „przyjeżdżał na białym koniu” sypiąc śniegiem i pochrupując mrozikiem. Mówiono wtedy, że wróży to pluchę w Boże Narodzenie.
Czasem nie było „białego konia”, natomiast siąpiło i zacinało deszczem szkaradnie. To znowu była przepowiednia, że w święta tym razem będzie śnieżnie. Święty Marcin po wodzie, Boże Narodzenie po lodzie….
Miłym akcentem tego dnia są obecnie wypiekane rogaliki nazywane przez poznańskich cukierników Marcinkami. Zwyczaj ten rozlewa się powoli tą słodyczą na cały kraj. Jest smakowity powielany przez innych cukierników, którym jednak nie zdradzono do końca wszystkich składników tego smacznego wypieku. Mistrz ma zawsze swoje tajemnice, których nie zdradza konkurencji. Ostatni 30 dzień jest bardzo ważny, a właściwie w noc z 29 na 30 dzień dla panien, które chcą wyjść za mąż, a także dla ich matek. Matki zawsze chcą księcia z bajki dla swoich córek więc pozwalają na noc wróżenia przyszłości z czego tylko się da. Lanie wosku przez dziurkę od klucza, a następnie odczytywanie zastygłych jego kształtów. To jest zawsze pole do popisu dla kogoś o wybujałej fantazji. Mogłoby się wszystko się zdarzyć, co kto sobie wymyślił i odczytał. Oczywiście każda wieszczka widziała to co chciała widzieć, a potem czekała na spełnienie. Układanie bucików panien w szeregu w kierunku drzwi wiązało się z tym, który but znajdzie się na progu, a więc która panna pierwsza wyjdzie z domu by założyć nowe stadło z ukochanym. Świetną zabawą było też wypisywanie imion chłopaków na kartkach. Kartki z imionami wkładało się pod poduszkę i rano po przebudzeniu należało wyjąć jedną z nich, i to było imię tego wymarzonego kandydata na męża. Czy te wróżby się spełniały to tajemnica panien, których życie i tak potoczyło się wg scenariusza przeznaczonego im losu. Ludzie od zarania dziejów chcieli wiedzieć co ich czeka. Może dlatego żeby się przygotować na wszelki przypadek losowy?
W” Kalendarzu Polskim” J.Szczypka można przeczytać:
Na wsi nie należało nigdy lekceważyć znaków, jakie dawała przyroda. Wiele się można było wywiedzieć chociażby ze skrzeczenia sroki, pohukiwania puszczyka, wycia psa czy nawet piania koguta, gdyż zwiastowały one szczęście, poprzedzały śmierci albo ostrzegały przed deszczem. W tych marzycielskich usiłowaniach, a raczej pościgu za jutrem, aby złowić je już dzisiaj, przydawał się też od dawna święty Andrzej, mając niekiedy za pomocnicę świętą Katarzynę. Ściślej zaś przydawały się wieczory, które poprzedzały ich święta.
W innym miejscu czytamy co robiły panny w dawnych czasach.
Chowały pod talerze listki, różańce i czepki, bo i one, wyciągane następnie z trwogą, mogły być znakami: listek – dalszego panieństwa, różaniec – życia w zakonie , a czepek – ślubu i wesela. Wiele uwagi przywiązywano w te dni do snów.
Święty Andrzej Bobola polski duchowny katolicki, jezuita, misjonarz, żył w latach 1591 – 1657 męczennik ogłoszony świętym w roku 1938, jest patronem Polski od 2002 roku.
Andrzej
Jakim też Andrzej będzie człowiekiem,
czy jak mysz biednym, czy kimś bogatym,
zależy tylko od zmian wraz z wiekiem
i od opieki mamy i taty.
Andrzej na wpływy nie jest podatny,
wiedzę o świecie sam chce zdobywać.
Lubi być w życiu ludziom przydatny,
zwłaszcza gdy cierpień moc ktoś przeżywa.
Niezastąpionym jest też kolegą,
umie zabawiać żartem, rozmową.
Zawsze do celu zmierza jednego,
każde zadanie rozwiąże głową.
Chyba że nie chce mu się pracować.
Wtedy, po prostu, leń go ogarnie.
Może beztrosko zdrowiem szafować,
nic nie osiągnie i skończy marnie.
Choć Andrzej w sobie ma dwie skrajności
los wszystkie smutki mu wynagrodzi.
W jego naturze są zawiłości,
lecz boleść każdą – miłość osłodzi.
Jego charakterystyka pochodzi z książki pt.: „Wiersze o imionach” Małgorzaty Podugorni
Tak naprawdę każdy dzień jest dla człowieka ważny i powinien być świętem, cokolwiek napisane jest w kalendarzach.
Pozdrawiam Teresa W.