Każdy pisać może, trochę lepiej lub trochę gorzej.
Uniwersytety Trzeciego Wieku to szczególne organizacje dla ludzi, którzy po zakończeniu pracy zawodowej mają jeszcze dużo sił, na realizację swoich marzeń, pasji i zainteresowań. Można pisać swoje wspomnienia z minionych lat, które kiedyś będą czytane przez wnuki lub prawnuki, jako dowód istnienia przodków. Najważniejsze we wspomnieniach są dzieje rodzin, dawne zwyczaje, obrzędy i trendy modowe a także społeczne.
Nieważne czy jesteś wykształconym polonistą czy zwykłym gryzipiórkiem. Najważniejsza jest chęć podzielenia się tym co myślisz, czujesz i czego pragniesz. Nikt ci nie zabroni włączyć trochę wyobraźni i napisać coś, co w danej chwili przyjdzie do głowy, np.: Bajeczkę dla wnuków. Okazji nie brakuje, bo każdy dzień roku jest komuś lub czemuś przeznaczony. Na SUTW (Piaskowa Góra) od 2003 roku pisało i nadal pisze wiele osób do wewnętrznego wydawnictwa pt. Wieści. Są to wiersze, opowiadania i relacje z imprez organizowanych przez słuchaczy. Życzliwe polonistki na SUTW chętnie poprawią błędy w tekstach.
Składanka Walentynkowa
Dzień Zakochanych to właśnie pora,
By zadowolić zwłaszcza Amora.
Amorze, a może
Poczekasz do maja,
Zamiast zakochanym
Robić w lutym jaja?
Pan wielkiego serca
Kocha wszystkie dziewczynki…
Nie tylko Walentynki.
Długi wieczór przy kominku
Melancholijnie nastraja.
Można i w lutym rozgrzać serca,
Zamiast czekać do maja.
2008 r. Alicja M.
Walentynki Babci Alicji
Alicja – nazywana przez dzieci z zaprzyjaźnionego przedszkola Babcią przez duże „B”, postanowiła odwiedzić je w Walentynki. Lubiła ten dzień 14 lutego, w którym obchodzimy dzień zakochanych. Ponieważ każdy kogoś kocha, to w ten szczególny dzień może bez skrępowania okazać komuś miłemu odrobinę sympatii, życzliwości i miłości. Zwyczaj ten łatwo się przyjął w naszym kraju, bo każdemu jest miło dostać kwiatek, serduszko koniecznie czerwone, czy jakiekolwiek łakocie, jako dowód przyjaźni. Alicja była od dzieciństwa osobą towarzyską i przyjazną każdemu, kto miał z nią kontakt. Zalet miała wiele i tylko jedną wadę, jak twierdzili jej przyjaciele. Nie potrafiła odmawiać i często obowiązki na siebie przyjęte przytłaczały ją nadmiernie. Burzyła się wewnętrznie ale na liczne prośby odpowiadała – tak. Nie potrafiła odmówić również dzieciom z przedszkola, które na zakończenie każdej wizyty wołały chórem – kiedy nas znowu odwiedzisz Babciu Alicjo!!! Przyszła do dzieci w dzień Św. Walentego, żeby im opowiedzieć historię jak się to stało, że w jego imieniny obchodzimy dzień zakochanych. Wiadomości o nim zaczerpnęła z Internetu i w największym skrócie zamierzała je przekazać, ponieważ dobrze wiedziała, że szybko się nudzą słuchając długich opowieści.
– Dzisiaj jest 14 dzień lutego, w którym obchodzi imieniny Walenty i Walentyna, jest to zwykły dzień choć niezwykle obchodzony – zaczęła po przywitaniu gromady uśmiechniętych buziaków. Teraz opowiem wam ciekawą historię związaną z powstaniem dnia zakochanych. Usiadła w fotelu, a dzieci usiadły naprzeciw niej poszturchując się nawzajem, bo każde chciało być jak najbliżej Babci Alicji.
Walenty z wykształcenia był lekarzem, z powołania duchownym. Żył w III wieku w Cesarstwie rzymskim za panowania Klaudiusza II Gockiego. Cesarz ten za namową swoich doradców zabronił młodym mężczyznom wchodzić w związki małżeńskie. Uważał on, że najlepszymi żołnierzami są legioniści bez rodzin. Zakaz ten złamał biskup Walenty i w tajemnicy błogosławił śluby młodych legionistów. Został za to wtrącony do więzienia, gdzie zakochał się w niewidomej córce swojego strażnika. Legenda mówi, że jego narzeczona pod wpływem tej miłości odzyskała wzrok. Gdy o tym dowiedział się cesarz, kazał zabić Walentego. W przeddzień egzekucji Walenty napisał list do swojej ukochanej, który podpisał: Od Twojego Walentego. Egzekucję wykonano 14 lutego 269r. W 1496r. został ogłoszony patronem zakochanych przez papieża Aleksandra VI.
Kiedy skończyła, popatrzyła na dzieci i uśmiechnęła się do siebie – dzieci to prawdziwy cud – pomyślała z lekką zadumą. Wkrótce wyrosną, a ich okrągłe twarzyczki wydłużą się, pokryją zarostem lub makijażem, zaczną umawiać się na randki i przeżywać pierwsze w życiu zawody miłosne.

W koszyku, w którym kiedyś przyniosła im warzywa, mieniły się kolorowe serduszka zrobione na szydełku, haftowane miniaturowe obrazki z sercem czerwonym. Były tam czekoladowe serduszka kupione w sklepie, kolorowe lizaki, a także ciasteczka w kształcie serca, przez nią samą upieczone. Wszystkie te rzeczy bardziej je interesowały niż dramatyczna historia Walentego, którego w końcu ogłoszono Świętym.
No cóż – pomyślała Babcia Alicja – kiedyś ich zainteresowania będą zupełnie inne niż teraz. Z roku na rok będą mądrzejsze i bardziej otwarte na to, co się na świecie dzieje.
– Wszystko co wam przyniosłam ma kształt serca, które jest symbolem wszelkich dobrych ludzkich uczuć – powiedziała bardzo głośno – bo wszystkie chciały jednocześnie oglądać koszykowe skarby.
– Ciekawa jestem co wy przygotowałyście dla swoich bliskich na ten dzień, a co dla koleżanek i kolegów?

Kawka dla babci!!!
Dzieci jak zwykle zaczęły mówić wszystkie na raz, więc trzeba było zaprowadzić jakiś porządek. Zaczęła od najmłodszych, nieśmiałych, które mówiły cicho i pod nosem jakby wstydziły się swoich słów. Przedszkolanka przygotowała ich na ten szczególny dzień. Od kilku dni razem z dziećmi wycinała z kolorowego papieru czerwone serduszka, lepiła z plasteliny i rysowała kredkami na arkuszach bloku rysunkowego. Radości było dużo, choć w dniu Św. Walentego polały się też łezki z oczu niektórych dziewczynek. Akurat chciały dostać serduszko od Kuby lub Macieja a nie od Wojtka, którego nie lubiły. Babcia Alicja tłumaczyła, uspakajała i ocierała łzy wielkie jak przysłowiowe grochy.
– Zobacz Zosieńko! Wojtek kupił dla ciebie duże serduszko i w dodatku z piernika udekorowane lukrem. Możesz go ugryźć i sprawdzić, jak bardzo jest smaczne i pachnące w środku. Na pewno chce cię przeprosić za to, że nazwał cię Zosią – Samosią – przekonywała ją Babcia Alicja.
– Ja też kiedyś, bardzo dawno temu dostałam serduszko z piernika, lukrowane i ogromne jak serce prawdziwe. Długo je trzymałam na biurku, aż wyschło i zrobiło się twarde, wprost nie do zjedzenia. Mama zabroniła mi je gryźć, bo mogłam sobie zęby połamać. Długo pamiętałam o tym miłym chłopcu od którego je dostałam, aż w końcu wyrzuciłam je, kiedy poszłam do liceum w innym mieście. Potem żałowałam, że nie spróbowałam wtedy nawet słodkiego lukru.
– Ja nie będę długo trzymać – powiedziała rezolutna Zosia biorąc do ręki serduszko – zjem je dzisiaj, tylko najpierw pokażę je mamie. Może ona też dostanie takie słodkie serduszko od mojego taty – pocieszała się Zosia.
– Jestem pewna, że tak będzie – odpowiedziała Babcia Alicja i pogłaskała ją po głowie, pełna nadziei na dobre zakończenie dnia.
Babcia Alicja świetnie się bawiła z dziećmi, ale czas szybko biegnie podczas zabawy i w końcu każdy musi iść do swoich zajęć. Dzieci muszą umyć rączki i zasiąść do obiadu, a ich przyszywana Babcia ma jeszcze parę spraw do załatwienia na mieście.
– Do widzenia dzieci, do następnego razu. Bądźcie zdrowe i szczęśliwe.
– Do widzenia Babciu Alicjo – krzyknęły głośno i pobiegły do łazienki pod opieką przedszkolanki. Nie spuszczała ich z oka ani na chwilę bo dobrze wiedziała, że zdolne są do każdej niezwykłej psoty.
Luty 2013 r. Teresa W.
Żarty na temat Walentego

Kumpel do kumpla:
– Co jest 14 lutego?
– A masz żonę czy dziewczynę?
– Żonę.
– To środa popielcowa.
Przysłowia Polskie
– Święty Walenty bywa nieugięty.
– Święty Walenty rad odmrozi pięty.
– Bodaj cię św. Walentego niemoc dopadła!
– Dzisiaj po Walentym, kto nie kocha ten przeklęty

Nie kochać to grzech, bo do kochania i przez kochanie jesteśmy stworzeni.
Pozdrawiam Teresa W.